Jerzy Leszek Okuniewski
Rozważania o naturze książki

„Każda książka, żyje tyle razy,
ile razy została przeczytana”
Intelektualna historia ludzkości wiąże się w szczególności z wynalezieniem pisma, a później druku. Jak określił to Walter Ong (1912-2003) – amerykański jezuita, antropolog kultury, znawca literatury angielskiej, religioznawca i filozof, ów wynalazek pozwolił na (uwspółcześniając) „technologizację” słowa, gruntownie zmieniając m.in. relacje między mową a myślą. Pismo w miejsce mowy odbywającej się zawsze w warunkach bliskości fizycznej rozmawiających osób i związanych z tym ułomności, doraźności, niedopowiedzeń, efemeryczności słowa i myśli oraz częstokroć komunikacyjnego chaosu, wprowadziło swego rodzaju porządek, ciągłość i spójność. Wprowadza też pewien ład, powtarzalność przekazu myśli, a także – zwłaszcza od około 1540 roku, wraz z upowszechnieniem druku – regularność wizualną, poprawność języka i porządkowanie tekstu.
Nadanie tekstowi papierowej formy kodeksowej stało się „zaczynem” fenomenu w postaci książki drukowanej. Tak więc książka, oznacza „spisanie” niematerialnych tekstów na materialnym nośniku jakim jest papier, a tym samym określonych treści, idei, przekazów i wyobrażeń, które w ten właśnie sposób są tworzone, rozwijane, utrwalane, udostępniane i promowane. Książka drukowana staje się swoistą dwoistością. Z jednej strony jest bowiem „towarem” poddanym regułom rynku i komercji, z drugiej natomiast staje się jednym z najważniejszych komunikatorów, przekaźników i nośników kultury, wiedzy, edukacji i szeregu innych zjawisk, których znaczenie wykracza poza to, co symboliczne i ekonomiczne. W tym właśnie tkwi głęboka specyfika książki jako rzeczy, przedmiotu i dzieła, mających umożliwić jej recepcję, transmisję i obieg tekstu, spełniając uzupełniające się cele estetyczne, intelektualne, społeczne i ekonomiczne.
Twórca książki
Jedno należy zaznaczyć i podkreślić… potocznie mówi się, iż „autor napisał książkę”. Otóż autorzy nie piszą książek. Autorzy piszą teksty, które inni – w twórczym łańcuchu działań – przekształcają je właśnie w książkę w jej fizycznym znaczeniu i materialnym bycie. Książki to efekt pracy przede wszystkim autora, ale również wydawców i drukarzy, redaktorów, korektorów, recenzentów, rysowników i ludzi wielu innych profesji, którzy nadają książce ostateczną postać tekstu materialnego, kształt i wygląd.
Książka więc w jakimś stopniu staje się wytworem zbiorowym, zależnym tyleż od autora tekstu, jak i innych osób i instytucji uczestniczących w ostatecznym nadaniu książce tego, co określić możemy właśnie jej materializacją. Proces tworzenia książki nie wiąże się więc wyłącznie z pisaniem, ale też z pracami wydawcy i drukarza, podlegających jej autonomizacji. To ich działania „budują” ostatecznie książkę. Dobór i wielkość czcionek, rozświetlenie stron, marginesy, liczba rozdziałów, akapitów, ilustracji, tablic, wykresów i rysunków, układ na poszczególnych stronach, a także indeksy, odsyłacze. W szczególności strona tytułowa, grzbiet i okładki – budują to, co nazywamy z kolei „czytelnością” książki, co w jej postrzeganiu i odbiorze ma kapitalne znaczenie.
Wymienione wyżej prace i czynności zawsze wpływają na uczynienie tekstu maksymalnie komunikatywnym i czytelnym dla tysięcy, a często i milionów publiczności czytelniczej. Stąd też taka wielość i w bardzo częstych przypadkach złożoność prac adaptacyjnych, związanych z „produktem” jakim ostatecznie staje się książka.
Andrzej Tomaszewski, znany typograf, poligraf, propagator typografii i pięknej książki, podjął próbę wskazania „książkorobom” – jak nieco filuternie określa animatorów słowa drukowanego – podstawowe wymogi stawiane książkom, których spełnienie warunkuje w znaczącym stopniu sukces wydawniczo-sprzedażowo-czytelniczy:
- po pierwsze – elementem estetycznej jakości książki jest zgodność jej treści i formy,
- po drugie – ukształtowanie projektu graficznego publikacji, w taki sposób, aby wizualność jedności estetycznej harmonijnie łączyła wszystkie jej elementy,
- po trzecie – zapewnienie funkcjonalności książki w kontekście wygody jej przyszłego użytkownika/czytelnika,
- po czwarte – wykreowanie oryginalności ujęcia polegającej na uksztaltowaniu książki w oparciu o nowatorską koncepcję,
- po piąte – walory graficzne i artystyczne ilustracji książkowych (graficznych, malarskich i fotograficznych),
- po szóste – jakość wykonania książki, perfekcyjność w poszczególnych technologicznych tokach produkcji, a także wysoki standard użytych materiałów jak papier, farby, oprawy itp.
Reasumując, mamy więc do czynienia z dwoma podstawowymi mechanizmami: tymi, które ujawniają strategie i intencje pisarza i tymi, które wynikają (generalizując) z decyzji wydawcy i drukarza.
Zrozumienie książki to nie tylko sama lektura, ale także dostrzeganie przez jej odbiorcę/czytelnika wymienionych wyżej prac i zabiegów. Socjologia tekstów przykłada zdecydowaną uwagę co do istoty postaci, w jakiej tekst do czytelnika książki dociera z niemal każdej jej strony. To ma dla postrzegania tekstu i wyglądu książki niemal fundamentalne znaczenie, tworząc przestrzeń nadającą się do czytania i realizacji czytelniczych.
Czytelnik
Książka bez czytelnika istnieje tylko potencjalnie. To czytelnik nadaje jej realne życie. Tak więc praktyki lekturowe nie zależą tylko od zawartości tekstowej i rodzaju tekstu, z którymi czytelnik ma do czynienia, ale także, jak już wyżej zaznaczyłem, od materialnej postaci tego tekstu. Dlatego też wydawcy jeszcze bardziej zwracają uwagę na kolejne wydania tytułów wchodzących na rynki książki.
Książka to coś więcej niż nośnik tekstu i wielu ją zdecydowanie tak postrzega. Książka u jej odbiorców/czytelników budzić może rozmaite reakcje, a także być obdarzana skrajnymi niekiedy uczuciami i emocjami: od miłości, przez obojętność do nienawiści. W przeszłości (i tej dalekiej, i niedalekiej) była też niszczona i palona. W jej przypadku może nawet zaistnieć w szczególnych okolicznościach tzw. syndrom Stendhala (Marie-Henri Beyle, 1783-1842), polegający na zaburzeniach psychicznych związanych np. z dużą ilością książek czy rozmaitych innych dzieł nagromadzonych na małej powierzchni, w połączeniu z osamotnieniem osoby czy osób, choćby w trakcie przeżywanego obecnie czasu przymusowej kwarantanny.
Ale książka w takich sytuacjach może też być swoistą terapią, skutecznym antidotum na traumę i depresję, swoistym psychodelikiem widocznym wybawieniem przed nudą i nicością – co zresztą ma obecnie miejsce w naszym kraju. Biblioteki i media jednoznacznie informują o wzroście zainteresowania książką i czytelnictwem. Najdobitniej widać to na przykładzie Centrum Książki olsztyńskiej „Książnicy Polskiej”, z którego transportem samochodowym (w niektórych dniach nawet do pięciu kursów dziennie) zamówione przez klientów książki (lecz także puzzle, gry i zabawki) dostarczane są pod drzwi domów i mieszkań klientów, którzy telefonicznie i przez Internet dokonali wcześniejszych zamówień.
Wielu klientów uważa też, że tekst książki stanowi jedynie jakiś punkt wyjścia do dalszego rozwijania na przykład wyobraźni i ważne stają się ilustracje i inne aspekty książkowe, m.in. rodzaj papieru na jakim została wydrukowana, jej kolorystyka, a także indywidualne cechy poznawcze, których doświadczamy przez dotyk czy zapach. Tak więc doskonale wydane książki uwzględniają owe specyficzności.
Pisząc o praktykach lekturowych warto przypomnieć, że „konsumowanie” (czytanie książki) przez czytelnika, odbywa się na dwa sposoby: ciche i głośne.
Bezgłośna, cicha lektura, choć znana już w starożytności, rozpowszechniła się dopiero u schyłku średniowiecza, a pełnym sposobem przyswajania tekstu w tej formie stała się jeszcze później. Lektura cicha to oczywiście lektura dokonywana jedynie za pomocą oczu. Jest więc z oczywistych względów bardzo indywidualna i rzec by można – intymna.
Lektura głośna z jednej strony otwiera osobom niechcącym lub nie umiejącym czytać samodzielnie możliwość poznania prezentowanego tekstu, z drugiej natomiast może spajać np. relacje towarzyskie bliskich i znajomych osób, przyjaciół itd. Warto zaznaczyć, że lektura głośna praktykowana jest do dzisiaj w ograniczonym wymiarze m.in. w kościołach w trakcie liturgii. Głośne czytanie w ramach wspólnotowego życia od wieków ma miejsce w zakonach i zgromadzeniach zakonnych, zarówno żeńskich, jak i męskich. Lektury duchowe, dokumenty Kościoła, pisma i żywoty świętych są głośno odczytywane między innymi w trakcie spożywania posiłków czy w innych okolicznościach.
Książka w obecnej formie kodeksowej zastąpiła jej wcześniejsze nośniki, np. zwój. Druk z kolei zastąpił rękopis. Obecnie możliwości wynikające z procesów cyfryzacji, przenoszenia całego niemal dziedzictwa tekstowego z jednego nośnika na inne, z indeksu na ekran np. smartfona, telefonu komórkowego, laptopa, ekranu TV, czy też na płytę CD, przekazywanie i odczytywanie/odsłuchiwanie tekstu w postaci elektronicznej jest stosunkowo proste, ale też budzić może rosnące obawy, bowiem może tworzyć zupełnie realne ryzyko utraty zrozumienia kultury tekstu. Mamy przecież do czynienia z kwestią swoistej „lekkości” zdigitalizowanej wiedzy i treści. Książkę możemy wziąć do ręki, wertować jej kartki, słyszeć szelest przemieszczanych stron, delikatność papieru, zapach papieru itp. – czyli to, co zawsze kojarzyć się nam będzie z lekturą książki. Tekst zawarty w plikach, odbieramy z reguły za pomocą zmysłu wzroku, rzadziej słuchu – przyswajamy go sobie szybciej niż książkę na papierowym nośniku, ale znacznie płycej. Coraz mniej treści pozyskanej w ten sposób „kumulujemy” w sobie na dłużej.
Przyszłość
Nadawanie tekstom nowego elektronicznego formatu nie może i nie powinno w żadnym przypadku obciążać zaniechaniem, zapomnieniem, wyeliminowaniem a mówiąc wprost zniszczeniem ich obecnych nośników.
W praktyce przyjmujemy, że tekst jest taki sam, niezależnie od nośnika, na którym został umieszczony. Jednakże ten sam tekst, chociaż znaczeniowo ustabilizowany, w zależności od nośnika, na którym został umieszczony i sposobie jego złożenia, może nabrać nowych znaczeń. Błędem jest więc zakładanie, że tekst pozostaje zawsze ten sam, niezależnie od jego materialnej formy.
Może być i ważny pozytyw zmiany nośnika – w ten sposób tekst może pozyskać dla siebie nowego czytelnika, który może mieć rozmaite ograniczenia i awersje do formy papierowej tekstu, co zwłaszcza dla tekstów literackich stanowić może pozyskanie grona nowych odbiorców.
Kiedy jego nośnik ulega zmianie, tekst nie jest już tym samym tekstem, bowiem z reguły zmieniają się zarówno sposoby jego odczytywania, jak i procesy jego tworzenia. I na koniec – klasycznej książki papierowej jeszcze długo nie zastąpią w całości nowe nośniki. Obecne i przyszłe e-booki zapewne będą trwać i się rozwijać, ale jako w pewnym sensie margines, dodatek lub suplement do tradycyjnych książek papierowych, które wciąż jeszcze przez dziesiątki, a może i setki lat będą dzierżyć prymat, nadal będą produkowane, drukowane, nabywane i czytane przez ich użytkowników.
Ale i w tym przypadku technika czynić może szalone postępy. Obecne, tradycyjne księgarnie mogą mocno zmienić swoje formuły działania. Być może oprócz klasycznej sprzedaży staną się też wzorcowniami, w których możliwe będzie np. drukowanie i nabywanie książek na zasadzie: klient telefonicznie lub przez Internet albo na miejscu zamawia książkę, a księgarnia za naciśnięciem guzika odpowiedniego urządzenia, drukuje żądany egzemplarz na miejscu, w ciągu kilku zaledwie minut dokonując jego sprzedaży.
Ale to jeszcze przyszłość – być może już niedaleka.
Jerzy L. Okuniewski
